Wszelkie prawa zabronione… twoje dobra osobiste.
Dodany przez admin dnia February 29, 2012
Ostatnio, w związku z zamieszaniem dotyczącym ACTA, rozgorzała dyskusja na temat tego co wolno pojedynczemu obywatelowi, jakie są jego prawa i wolności, a co nie jest już gwarantowane w konstytucji czy różnego rodzaju ustawach. Jak się okazuje, istnieją dość proste sposoby wykorzystywania naszych osób, wyrobów , które powstają za pomocy naszych rąk, czy w końcu prawa do prywatności ale i swobody wypowiedzi, bez konieczności tłumaczenia powyższego nieodzownością wprowadzenia ACTA.
Pierwsze zagrożenie, które czyha na nas zewsząd to posługiwanie się naszymi danymi osobowymi, które zresztą niestety sami, pomimo licznych ostrzeżeń, wciąż przekazujemy. Zazwyczaj zaczyna się dość niewinnie: pani w sklepie, prosi nas o kod pocztowy i nazwę ulicy na której mieszkamy, pracownik działu obsługi klienta banku, w którym posiadamy konto, prosi o weryfikację naszej tożsamości poprzez podanie pewnych danych teleadresowych i w końcu, całe mnóstwo maili, w których proszeni jesteśmy o wypełnienie jakiejś ankiety, zazwyczaj w celu poprawy jakości usług. Zostaliśmy tak przyzwyczajeni do ujawniania i podawania prywatnych informacji o nas samych, że niejako stało się to dla nas normą, a tym samym, nawet nie zastanawiamy się, czemu wiedza o naszym numerze pesel, czy adresie zameldowania, miałaby służyć, a niestety służy. Właśnie wymieniony przed chwilą numer powszechnego, elektronicznego systemu ewidencji ludności daje największe pole manewru dla potencjalnego oszusta czy złodzieja. Dzięki wydawałoby się niczego nie znaczącego zbioru cyfr, może nie tylko ukraść naszą tożsamość, ale również otworzyć rachunek bankowy, zaciągnąć kredyt, kupić coś na raty etc.
A co z naszą prywatnością, czy rzeczywiście wciąż mamy do niej prawo? Wydaje się, że odpowiedź na miarę dzisiejszych czasów, powinna skupić się na Internecie, który pomimo, że jest największym błogosławieństwem współczesnej cywilizacji, to stanowi również jej największe zagrożenie. Za pomocą różnego rodzaju komunikatorów, portali, standardowych już maili, przesyłamy kilogramy wiedzy na nasz temat, z ufnością wierząc, że nikt ich nie przeczyta. Otóż niestety tak nie jest, a kopalnia danych na temat nas samych jest niestety ogólnie dostępna. Jak to możliwe? Na przykład dzięki naszemu „ułatwianiu sobie życia” szczególnie za pomocą automatycznego zapamiętywania wszelkich haseł i loginów. Wpisane raz, zostają w sieci na zawsze, często zresztą ku naszej uciesze, gdyż nie musimy się wówczas obawiać ich zapomnienia. Niestety, tym samym zezwalamy zupełnie postronnym osobom, na przeglądanie naszej korespondencji, co wielu czyni, dzięki możności zalogowania się na nasze profile czy konta. Warto także zdawać sobie sprawę, że sprawy prywatne, załatwiane jednakże w czasie pracy i zazwyczaj na firmowym sprzęcie, również pomimo całej ich niestosowności, podlegają ochronie. Jeśli pracodawca wyraźnie nie zaznaczył i nie obwieścił, iż nasze kroki i działania będą monitorowanie, nikt nie ma prawa szpiegować i zaznajamiać się z naszymi intymnymi rozmowami, nawet jeśli nijak się mają do naszych służbowych obowiązków.
Istnieje również dość interesująca kwestia, dotycząca prawa do dobrego imienia i poszanowania godności, które również nabrały diametralnie innych kolorów po szerokim udostępnieniu Internetu. Przy komputerze, w domowym zaciszu, czy też po prostu schowani za monitorem ekranu, czujemy się na tyle bezpiecznie i swobodnie, iż pozwalamy sobie na daleko posunięte komentarze dotyczące innych osób, a w tym, często tych znanych. Faktem, ze ktoś ‘żyje’ w sieci, uzurpujemy sobie prawo do osądzania i nierzadko krytykowania innych, niestety zapominając przy tym o podstawowych zasadach savoir vivre, obrażając, wyzywając czy szydząc z innych. Jest to o tyle zadziwiające, iż równocześnie nadal żądamy poszanowania godności praw nas samych.
I chyba właśnie ta nasza dwulicowość i hipokryzja powodują największe zamieszania związane z kwestiami obowiązków, norm, czy granic naszych ruchów w sieci: podglądając życie gwiazd dzięki zamieszczanym w sieci zdjęciom i nagraniom, nie zgadzamy się równocześnie i protestujemy przeciwko kamerom w miejscu pracy…
Z jednej strony pragniemy być traktowani jak ludzie XXI wieku, z uwzględnieniem wszelkich norm i przepisów, z drugiej strony uważając, że nielegalnie ściągane przez nas pliki, czy też niepochlebne, a tym samym łamiące prawo, opinie na temat innych osób , są zupełnie naturalne i zasadne. A niestety, przy takiej dwubiegunowości raczej trudno będzie dojść do konstruktywnych wniosków, a tym samym konsensusu.
Komentarze
Napisz komentarz